Zarówno ja, jak i mój mąż jesteśmy urodzonymi powsinogami. Lubimy aktywności, jesteśmy temperamentni, głośni, gadatliwi, żywiołowi. Takie z nas po prostu łajzy 😀 

Według tego samego schematu podróżujemy i te podróże planujemy  Nie zawsze jest to solidnie ułożony plan i przemyślana decyzja. O nie nie. Raczej krótka piłka: Ej Arturo, ty nie byłeś nigdy za granicą :O 

Jedziemy do Włoch? No dobra to jedziemy.

Dopiero potem myślimy jak skombinować transport (wtedy na wyposażeniu domowym był jedynie stary uniacz dziadka Janka), skąd weźmiemy kasę i czy zmieścimy się w tygodniowym urlopie? 

Gdy już wszystko jest cacy, bo samochodzik wypożyczamy, robimy szybki plan na 5 dni, a pieniążki wyciągamy z głęboko poukrywanych skarpet w szufladzie, Italio nadchodzimy!!!