Nigdy nie myśleliśmy o Podlasiu jako o miejscu eksploracji, a już na pewno nie chcieliśmy tam spędzić urlopu, czy świąt? 

Po co nam najbardziej odległa, najzimniejsza w Polsce kraina? Wielokrotnie słyszeliśmy hasło, że za Bugiem to już tylko diabeł mówi dobranoc. 

Te stereotypy! Zaczynamy już ignorować wszystkie mądrości ludu i samych ignorantów! Jedziemy za ten Bug, a co! Tęskniliśmy za pustką, spokojem i nietkniętym lasem- mieszkając na co dzień na śląsku…

W naszej rodzinie płynie podlaska- iście wschodnia krew! Gdyż jeden z dziadków- Jan pochodzi z Białegostoku- a jego przodkowie z samej Białorusi. 

Dlatego nie mogliśmy zignorować intuicji i oszukiwać przeznaczenia, a skoro przepadła nam grudniowa Norwegia z powodu koronki,  no i zbliżały się święta.. 

Siedzenie w domu przez 2 tygodnie urlopu, w czasie Świąt Bożego Narodzenia, objadanie się i oglądanie telewizji- to nie nasza bajka, w gruncie rzeczy. 

Dlatego- biorąc to wszystko pod uwagę- 23 grudnia uciekliśmy na Podlasie i nie zamierzaliśmy wracać przed 3 dniem stycznia, już w Nowym roku! 

Pojechaliśmy naszym Novembusikiem, żeby w razie problemów móc w nim nawet przenocować, lub się schronić. Później okazało się, że zupełnie nie był nam potrzebny, bo wynajęliśmy piękny, drewniany domek w ledwo zipiącej wsi niedaleko Puszczy Białowieskiej! 

Chyba nie musimy dodawać, że rozlatujący się płot, owce, stary piec kaflowy, wymagający codziennego palenia w nim, to był luksus i zaszczyt- nie dyshonor! 

 

Zachwyt Podlasiem- spadł, jak grom z jasnego nieba, zdzielił nas w łeb, jak Damoklesa miecz- już pierwszego dnia! Była to miłość z miejsca, fatalne zauroczenie. Ale po kolei…
W pierwszy dzień odnaleźliśmy niebieską cerkiew Ikony Matki Bożej w Koterce nieopodal granicy Białoruskiej . I zaczęło się:

– Czytanie na temat katolików i prawosławnych, żydów i tatarów, beżeństwa- czyli wygnania ludności zamieszkującej te tereny- na daleką, obcą Ruś.

To było ujmujące- stare wsie, kolorowe cerkwie, chaty zdobione kolorowymi wzorami. Kraina Otwartych Okiennic– to nazwa szlaku wiodącego przez 3 wsie- Trześciankę, Socę i Puchły, które znajdują się w okolicach Hajnówki. W Trześciance przemierzając główną drogę we wsi po obu stronach możesz podziwiać kolorowe domy, otwarte na oścież okiennice, szukaj też pięknych drewnianych cerkwi, odhaczaj kolory…

To właśnie w Puchłach znajdziesz pokaźną niebieską cerkiew Opieki Matki Bożej, a w niej ikonę Matki Bożej Opiekuńczej. Jest to kolejny ważny punkt na mapie sanktuariów prawosławia, gdyż to właśnie tutaj jednemu z mieszkańców miała objawić się Matka Boska. 

Kiedy znudzą Ci się zabytki i architektura, zaszyj się w naturze. Poszukaj żubrów na polach, łosi na bagnach, wilków w ciemnych lasach. A sarny urządzą sobie tor wyścigowy z leśnej ścieżki, Ty będziesz ich przeszkodą. 

 Puszcza Białowieska to mech, rodzący się las na dawnych osadach, głośne choć niewidzialne zwierzęta, prastare królewskie dęby, głusza i pustki! 

Myśleliśmy, że na wygwizdowie nic się wielkiego nie dzieje i znowu skucha! Mieszkaliśmy niedaleko góry Grabarka, która znajduje się we wsi o tej samej nazwie. Trafiliśmy na tę górę krzyży, w piękny, mroźny słoneczny dzień. Nie sposób opisać tego miejsca tak po prostu- musisz tam pojechać i poczuć ten klimat i tajemnicę, które pulsują pod skórą…

Kiedy w dawnych czasach ludzie zdjęci byli pandemią cholery, zanosili modły wraz z symbolicznymi krzyżami na to miejsce, a wbijając drewniane krucyfiksy w ziemie wierzyli, że zaraza ich opuści. Dzisiaj z tych krzyży powstał istny las, obok którego nie sposób przejść obojętnie! Mistycznie, tajemniczo, cierpko!

Czyż nie wydaje się to idealnym miejscem na eksplorację, w dzisiejszych czasach pandemii? Będąc tam czuliśmy jakby historia zatoczyła swego rodzaju koło. Jakkolwiek świat będzie postępowy, budynki będą sięgały niebios, a pociągi szybciej pomkną od prędkości światła, tak zawsze będziemy musieli ugiąć się przed siłami natury i przypomnimy sobie o istnieniu takich miejsc, jak góra Grabarka.

 

Co jeszcze wyróżnia Podlasie na tle innych regionów Polski? Wschodnia granica, a wraz z nią powiew innej kultury, tradycji, wiary. Na wysokości Białegostoku, przy samej granicy Białoruskiej położona jest wieś- Kruszyniany. Wieś wyjątkowa, bo podarowana ludności tatarskiej przez Jana III Sobieskiego, za ich wkład w wojnę z Turcją. Oprócz Tatarów mieszkali tam Polacy, Żydzi, Białorusini. Istny tygiel, można by rzec multikulti, ale istniało między tymi narodami porozumienie. Oni byli sąsiadami, braćmi, bliskimi. Oprócz tego, że we wsi można poznać tatarską kuchnię, zachęcamy także do odwiedzenia cudownego, jednego z kilku w Polsce meczetu, który przyciąga turystów pięknym odcieniem zieleni. Nieopodal świątyni znajdziesz także cmentarz i nagrobki dotknięte zębem czasu. Klimat niesamowity szczególnie jeśli trafisz na chłodny i ponury dzień. 

Nie tylko świątynie podziwialiśmy, ale szwendaliśmy się po Puszczy Białowieskiej. Długie godziny minęły nam w samotności bez ludzi w lesie. Mieliśmy wielkie parcie na podejrzenie żubra w środowisku naturalnym, bo oglądanie dzikich zwierząt z Rezerwatu Pokazowego Żubrów w Białowieży nie usatysfakcjonowało nas wcale. Z resztą bardzo nie lubimy oglądać zwierząt upchanych po zagrodach, klatkach i zoo z reguły omijamy szerokim łukiem. Sam Rezerwat jest cudownym miejscem, gdyż żubry, sarny, dziki, wilki i kapryśne łosie żyją w środowiskach w połowie naturalnych, gdzie wytycza się im część prawdziwego lasu, jednak w pewnym momencie ograniczonego siatką. 

Zobaczenie stada żubrów na polu, między traktorem, szczekającym psem ze wsi, innymi ludźmi i przejeżdżającymi samochodami, to był wielki szok i niedowierzanie. Obcowanie z tymi zwierzętami przez długie minuty było najlepszą pamiątką z Podlasia i istnym tego regionu symbolem, który mocno nam się wrył w pamięć.